Najlepsze Blogi

sobota, 22 października 2011

Agresja kobiet

Kobieta wybaczy mężczyźnie najgorsze świństwo, ale kobiecie nie daruje nawet małego błędu. Kobiety stosują ukrytą agresję wobec swoich koleżanek: obmawiają je, tyranizują i bojkotują, z uśmiechem na ustach wbijają im nóż w serce.


Z kim dziś konkurują kobiety? O co walczą? O obecność w nauce, sztuce, polityce chyba już nie muszą – udowodniły, że nie są gorsze od mężczyzn… Więc co i komu próbują jeszcze udowodnić?

PHYLLIS CHESLER: Jeśli kobieta dziś konkuruje, to… z inną kobietą, nie z mężczyzną. Stosuje tradycyjne i nowe metody walki. Kobiety są wobec kobiet brutalne i agresywne, potrafią też subtelniej niż mężczyźnie niszczyć przeciwniczkę. Przez długie lata problem agresji kobiet był społecznie bagatelizowany Być może główną przyczyną tego bagatelizowania było to, że kobiety wyrażają agresję nie w wprost. Męska agresja jest bardziej dostrzegalna, bo jest fizyczna, bezpośrednia. Psychologiczne i społeczne szkody wyrządzane przez kobiety – głównie innym kobietom – przez długi czas były niezauważane. Dopiero teraz badacze baczniej przyglądają się kobiecej agresji.

Dlaczego kobiety konkurując z kobietami są brutalne i agresywne?

Być może przyczyna tkwi w tym, że kobiety nie mają wrodzonych warunków do agresji fizycznej, nadrabiają więc tę fizyczną słabość w inny sposób. Drugim źródłem tych postaw są… mężczyźni. W kobiecie rodzi się niesamowita nienawiść, kiedy odkryje, że mąż ma romans. Zamiast rozprawiać się z niewiernym partnerem lub odejść od niego, przyjmuje postawę pełniej jadu ofiary i walczy z innymi kobietami.

Które kobiety są agresywniejsze: wychowane przez kobiety – siostry, babcie, czy dorastające w męskim środowisku, wśród braci, dziadków, w rodzinie z silną pozycją ojca?

To bardzo interesujące pytanie. Nie znam jednak żadnych badań wskazujących, czy i które z tych środowisk wpływają na poziom agresji kobiet. Jakkolwiek natrafiłam na badania według których najbardziej agresywne spośród wszystkich kobiet na świecie są Polki! Są agresywne przede wszystkim w sposób niebezpośredni: plotkują, rzucają pomówienia, skazują jedne kobiety na ostracyzm i zachęcają inne, by przyłączyły się do tego bojkotu.

W ostatnich latach rośnie liczba rozwodów z winy kobiet. Niektóre statystyki podają, że nawet 70% rozpraw kończy się orzeczeniem winy po stronie kobiet. Czy to efekt wojny płci?

W przeszłości to mężczyźni częściej porzucali rodziny. Cała władza należała do nich: opieka nad dziećmi automatycznie należała się ojcu, spadek żony należał do męża etc. Kobiety musiały się z tym godzić. To, że były bite nie dawało im w sądzie większych praw. Dziś mężczyźni też porzucają swoje pierwsze żony dla młodszych kobiet, wymieniają je na „nowszy model”. Zmieniło się to, że teraz kobiety – niezależne finansowo, wykształcone, robiące kariery, mające dostęp do informacji feministycznych – nie boją się rezygnować z małżeństwa, w którym one lub ich dzieci są maltretowane fizycznie, psychicznie lub ekonomicznie. Obecnie więcej kobiet porzuca nieszczęśliwe małżeństwo niż 100 lat temu.

W książce „Woman’s Inhumanity to Woman” („Nieludzkie traktowanie Kobiet przez Kobiety” – dop. A.K) opisuje Pani ciemną stronę kobiecej natury. Kobiety są surowe w ocenach, długo noszą w sobie urazy, plotkują, izolują się od innych kobiet i gotowe są do agresywnych zachować wobec nich. Nie wystawia Pani swojej płci laurki.

No cóż, ludziom jest równie blisko do małp, jak do aniołów. W przeciwieństwie do mężczyzn, kobiety stosują ukrytą agresję wobec swoich koleżanek: nękają, prześladują, tyranizują, bojkotują je w sposób który może wywoływać u nich traumę. Przez takie zachowania kobiet ich ofiary tracą pracę, uczennice muszą zmieniać szkołę. Kobieta może uśmiechać się do innej kobiety i równocześnie obmawiać ją za plecami tak, że otoczenie uwierzy w kłamstwa na temat ofiary i będzie działało przeciwko niej.

Czy te zachowania kobiet mają jakieś uzasadnienie ewolucyjne?

W pierwszym rozdziale książki Woman’s Inhumanity to Woman przyglądam się ewolucyjnym aspektom kobiecego uczenia się. Niektóre zachowania samic naczelnych wobec innych samic są okropne i niestety znane w świecie ludzi, ale przecież jesteśmy częścią cywilizowanego społeczeństwa i potrafimy radzić sobie z tymi prymitywnymi instynktami. Zarówno kobiet jak i mężczyźni nie muszą reagować na wszystko co czują lub czego chcą. Kobiety konkurują ze sobą najpierw o chłopców, potem o kochanków i mężów. Mężczyźni zachowują się w podobny traumatyzujący sposób wobec innych mężczyzn. Wszyscy ulegamy czasami głęboko skrywanym poglądom seksistowskim.
Nie zapominajmy też o tym, że kobiety podobnie jak mężczyźni, popierają faszystowskie dyktatury i reżimy totalitarne. Podobnie jak mężczyźni zatrudniają służących i niewolników i znęcają się nad nimi. I podobnie jak mężczyźni uczestniczą w wojnach i czerpią korzyści z różnych form ludobójstwa. Co prawda kobiety nie mówią: „Zabijcie Żydów”, ale mówią: „darujcie życie Żydówkom”…

Solidarność kobiet rzeczywiście istnieje, czy to tylko mit?

Kobiety są ze sobą solidarne, gdy świadomie opierają się przyjęciu patriarchalnych obyczajów, ale coś takiego jak solidarność kobiet nie istnieje – nie jest dana biologicznym siostrom, feministkom, koleżankom z pracy, działaczkom politycznym. Kobiety znacznie łatwiej przebaczają mężczyznom, podczas gdy kobietom nie zapominają nawet małego błędy i chowają do nich dozgonną urazę. Uważam, że takie postawy można zmienić i każda kobieta może oprzeć się pokusom stawiania większych wymagań kobietom niż mężczyznom.

Dlaczego kobiety są wobec siebie tak bardzo pamiętliwe? Czemu łatwiej wybaczają mężczyznom – ze strachu?

Kobiety są uczone wybaczania i współczucia, ale mężczyznom – nie kobietom. W sądzie bronią domniemanego gwałciciela, nie chcą by poszedł do więzienia, ale są bardzo surowe oceniając sponiewierane kobiety które zabiły w sobie zdolność do obrony. Kobiety nie potrafią zaakceptować i uszanować różnic między nimi i innymi kobietami – czują się najlepiej w towarzystwie tych, które ubierają się, wyglądają i myślą podobnie. Kobiety boja się tych różnic, przegranej rywalizacji z inną kobietą i jej sukcesu. Ostatecznie kobiety nie chcą być porzucone przez inne kobiety, które bądź co bądź są zarówno ich rywalkami, jak i serdecznymi przyjaciółkami.

Ciemna strona kobiecej natury bardziej przykuwa uwagę…

Rzeczywiście, dysponujemy licznymi badaniami które świadczą o okrucieństwie wśród młodych dziewczyn, dojrzałych kobiet. W moich publikacjach dokonuję przeglądu tych badań. Wcześniej ciemna strona kobiecej natury była bagatelizowana, trochę skrywana, bo feministki starały się pokonać ogromne uprzedzenia wobec kobiet i lansowały tezę, że kobiety są bardziej moralne, współczujące. I w pewnym sensie kobiety rzeczywiście takie się stały. Co nie oznacza, że nie powinno się badać okrucieństwa i agresji kobiet.

Czym według Pani jest dziś kobiecość? Czy definiuje się ją inaczej niż 30 – 40 lat temu?

W kulturze zachodu i w kręgach wykształconych ludzi na całym świecie kobiety są dziś częściej postrzegane jako istoty ludzkie, a nie – jak do niedawna – anioły lub niebezpieczne zwierzęta, którym przysługują prawa człowieka. Nadal jednak w wielu częściach świata, szczególnie w krajach rozwijających się i państwach muzułmańskich, kobiety są izolowane i stają się ofiarami barbarzyńskich praktyk. Poddawane klitoridekotomii, czyli obrzezaniu, zmuszane do zasłaniania twarzy, rutynowo bite i chłostane, traktowane jak służące przez ojców i braci, zmuszane do małżeństw z kuzynami z pierwszej linii pokrewieństwa i zagrożone utratą życia jeśli zbuntują się przeciw tym zwyczajom i próbują walczyć o godność.
Niestety „kobiecość” nadal sprowadza się do pornografii, zarówno na zachodzie, jak i w krajach rozwijających się. Dorastające dziewczynki ubierane są jak prostytutki, niewolnictwo seksualne, handel kobietami i dziećmi to obecnie równie dochodowy biznes jak handel bronią czy narkotykami!

I nikt ich nie broni. A nawet pojawiają się głosy, że kobiety same są sobie winne, pozachowują się wyzywająco więc można im przypisać połowę winy za takie traktowanie. Skąd się bierze przekonanie niektórych mężczyzn, że wszystkie kobiety z wyjątkiem ich matek to dziwki?

Chrześcijaństwo, w szczególności katolicyzm, dzieli kobiety na Marie Magdaleny i Marie Dziewice. Wielu mężczyzn na zachodzie traktuje kobiety zgodnie z tym podziałem. Moim zdaniem, kobieta powinna mieć prawo do spaceru nago wieczorem bez narażenia się na oskarżenia o prowokowanie użycia wobec niej przemocy. Takie prawo przysługuje również kobietom prostytuującym się. Tak naprawdę to nie w negliżu kobiet tkwi problem. W krajach zachodnich kobiety nie spacerują nago, lecz niektóre są skąpo ubrane. W świecie muzułmańskim kobiety zakrywają wszystkie części ciała, a mimo to – podobnie jak zakonnice w habitach czy urzędniczki w swoich poprawnych garsonkach – też są przedmiotami seksualnych napaści w domu czy na ulicy. One też są porywane i wykorzystywane w strefie seksualnego niewolnictwa.

Krytycy ruchów feministycznych uważają jednak, że kobiety osiągnęły już należną im pozycję, przynajmniej w społeczeństwach zachodnich. Obwieszczają koniec feminizmu. Czy słusznie?

Nie sądzę. Pomimo ogromnego postępu kobiety wciąż zarabiają mniej niż mężczyźni, nie są w pełni reprezentowane w rządzie i  wielu zawodach. Wciąż są oceniane na podstawie wyglądu, a nie kompetencji. Ich status ekonomiczny jest wynikiem tego czyimi są żonami, z kim sypiają lub kim są ich ojcowie. Co prawda w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat wiele się zmieniło w sytuacji kobiet – dziś więcej mężczyzn wychowuje dzieci, robi zakupy i gotuje – to jednak zajmowanie się domem i rodziną wciąż jest domeną kobiet, a te zadania nie są opłacane lub opłacane słabo.

A nie ma Pani wrażenia, że bycie feministką jest czymś wstydliwym, niemoralnym?

Charakterystyczne dla obecnego feminizmu jest to, że młodsze kobiety nie chcą się przyznawać, że są feministkami, bo są przekonane, że to słowo źle się kojarzy mężczyznom, wywołuje w nich nienawiść, a one chcą przecież zyskać akceptację męskiego świata. Feministki nie wierzą już w uniwersalne prawa człowieka dla kobiet i nie protestują przeciwko kamienowaniu kobiet czy zmuszaniu ich do zakrywania twarzy nawet w Europie. Obawiają się, że zostaną nazwane „rasistkami” czy „kolonialistkami”.

A kto je tak nazywa – mężczyźni czy kobiety?

Zachodni profesorowie, dziennikarze, postępowi działacze, feministki, lewicowcy, kulturalni relatywiści, piętnujący każdego, kto krytykuje islam z powodu jego praktyk religijnych i za płciowy apartheid, jako „rasistów” i „islamofobów”.

Czego w feminizmie boją się mężczyźni, a czego kobiety? Bo jednak kobiety czegoś się boją?

Kobiety są równie seksistowskim jak mężczyźni. Są również zazdrosne o sukcesy i popularność innych kobiet. Kobiety rywalizują z innymi kobietami, a nie z mężczyznami, których starają się ugłaskać. Boją się mężczyzn lub widzą w nich swoich potencjalnych obrońców . Oczywiście są wyjątki, ale generalnie większość kobiet nie ufa i nie szanuje innych kobiet na wysokich stanowiskach i tych na szczycie kariery.

---

Phylis Chesler

 Jest emerytowanym profesorem psychologii na City University w Nowym Jorku. Autorka książek, pchychoterapeutka i biegły psycholog sądowy. Organizowała kampanie na rzecz praw człowieka, praw politycznych i religijnych w USA, Kanadzie, Europie, na Bliskim i Dalekim Wschodzie. Jest częstym gościem programów telewizyjnych i radiowych a także mediów elektronicznych, gdzie komentuje bieżące wydarzenia społeczne. Mieszkała w Afganistanie i Izraelu a obecnie mieszka w Nowym Jorku. Prof. Chester jest autorką licznych artykułów i wykładów oraz 13 książek. Do najważniejszych należą: Women and Madness; Women, Money and Power; Abort Men, The New Anti-Semitism. The Current Crisis and What We Must Do Abort It; With Child: A Diary of Motherhood; Patriarchy: Notes o fan Export Fitness; Feminist Foremothers In Women’s Studies, Psychology, and Mental Healt; Letters to a Young Feminist; najnowsza Woman’s Inhumanity to Woman (2009) i obecnie wznawiana Mothers on Trial: The Battle for Children and Custody.

Artykuł pochodzi z:
Charaktery, nr 8 (163), str 34 – 37

Autor:
Aleksander Król

1 komentarz:

  1. Ja tam jestem kobietą i wcale nie rywalizuję z innymi kobietami bo i po co. Z kolei złych rzeczy uczynionych przez mężczyzn nie wybaczam. Nie zadaję się z facetami w sensie związków, nie chcę być z facetem, facet mi nie jest do niczego potrzebny a wręcz jest zbędny, wolę kobiety. Uzależniona od faceta i być na jego łasce nie chcę. Nie lubię seksistów i szowinistów. Dzieci też nie chcę mieć :P Chcę być wolna jak ptak :)

    OdpowiedzUsuń