Najlepsze Blogi

środa, 11 stycznia 2012

Opowiastka podatkowa

Podatków płacić nikt nie lubi. Ja również. Ale niestety są one koniecznością dlatego przedstawiam dzisiaj krótkie opowiadanie, zapewne znane wielu osobom, które dobrze obrazuje niebezpieczeństwo jakie niesie ze sobą podnoszenie podatków najbogatszym obywatelom.  


Załóżmy, że mamy grupę 10 przyjaciół z podwórka. Umawiają się co niedzielę na obiad do restauracji, gdzie dzielą się opowieściami ze swojego życia.

Obiad w sumie kosztuje 500 zł dla wszystkich, czyli po 50 zł na głowę. Przyjaciele postanowili jednak podzielić się kosztami na tyle sprawiedliwie, na ile im się uda. Dlatego najbogatszy z nich wziął na siebie aż 40% rachunku, płacąc 200 zł, następny zapłacił 100 zł, dwóch następnych po 50 zł, trzech po 25 zł, kolejny 15 zł, przedostatni 10 zł, a najbiedniejszy, który nie dał rady znaleźć pracy, jadł za darmo. W ten sposób każdy z nich płacił w miarę proporcjonalnie do swoich możliwości finansowych, zauważ też, że tylko 4 osoby płaciły cały koszt obiadu lub więcej, a aż 6 osób korzystało z tej szczególnej formy dofinansowania posiłku i ponosiło mniejsze koszty niż nominalna cena.

Którejś niedzieli właściciel restauracji przyszedł do grupy i powiedział - Jesteście Państwo moimi stałymi klientami, dlatego oferuję Wam obniżkę ceny. Od tej pory za obiad zapłacicie nie 500 zł, a 400 zł.

Przyjaciele zaczęli zastanawiać się, jak podzielić korzyści z tej nieoczekiwanej oszczędności. Aby było tak samo sprawiedliwie, wykonali to samo ćwiczenie - podzielili w tej samej proporcji 400 zł pomiędzy siebie.

Najbogatszemu do zapłacenia zostało 160 zł, drugiemu 80 zł, dwóm następnym 40 zł, trzem po 20 zł, kolejnym 12 zł i 8 zł, a najbiedniejszy ciągle nic nie musiał płacić. Pomimo dobrych zamiarów, ten podział spowodował niezadowolenie. Najbiedniejszy spytał “Dlaczego nic nie dostałem ze 100 zł, które podarował nam właściciel restauracji?“. Dwóch przedostatnich pytało “Dlaczego ze 100 złotych, my dostaliśmy po marne 2-3 złote? Jest nas 10. 1/10 zysku to byłoby 10 złotych! Co się stało z naszymi 7 złotymi?“. Trzem kolejnym również nie podobało się, że otrzymali połowę “ich działki” zysku.

Agresja skupiła się na najbogatszym, który na obniżce zyskał 40 zł. “To tak jakbyś za darmo dostał drugi obiad, oddaj tę kasę potrzebującym!“. Zdenerwowani przyjaciele pokłócili się w lokalu, a przed restauracją rzucili się na bogatego i dotkliwie go pobili.

W następnym tygodniu bogaty nie pojawił się w restauracji. Ku zdziwieniu wszystkich, okazało się, że nawet jeśli każdy zapłaci tyle co przed obniżką, to nadal nie mogą sobie kupić tego niby tańszego obiadu. Każdy musiał dopłacić ponad 11 złotych, co dla tych, którzy najgłośniej się awanturowali, oznaczało praktycznie podwojenie ceny obiadu. Najbiedniejszych nie stać było na ponoszenie takiego kosztu, więc przestali chodzić do restauracji w ogóle.

Wniosek z tego jest prosty: szanuj zamożnych członków społeczeństwa. Jak pewnie gdzieś słyszałeś, spora część wpływów do budżetu państwa (w 2007 roku 0,86% podatników trafiających w 40% próg podatkowy wpłaciła do kasy państwa 19,9% dochodów, a kolejne 20,6% pochodziło od podatników płacących według stawki 30%) pochodzi od niecałego 1% osób trafiających w najwyższy próg podatkowy, a zatem z ich pieniędzy finansowana jest większość benefitów systemu socjalnego. Jeśli oni będą mieli dosyć, to pojadą do innego kraju - a wierz mi, że właśnie oni mają wybór - i skończy się nie tylko tani obiad w restauracji, ale chodzenie do restauracji w ogóle.

2 komentarze:

  1. Bajki mają to do siebie że są nieprawdziwe i można je opowiadać dzieciom a nie dorosłemu myślącemu człowiekowi. Więc po kolei.

    Po pierwsze dlaczego bogaty jest bogaty - miał pomysł na biznes i znalazł grupę ludzi gotowych dla niego pracować, czyli wzbogacił się głównie dzięki nim. Gdyby nie ludzka zdolność do współpracy dalej bylibyśmy w lesie, więc nie było by też bogatych.

    Po drugie ojciec liberalizmu Adam Smith mówił o godziwej zapłacie za pracę. Ciekawe jak wielu bogatych wielbiących jego teorie płaci "godziwą płacę", gdzie Smithowi chodziło o zarobek pozwalający utrzymać czteroosobową rodzinę (głównie pracowali mężczyźni, potrzeba wymiany pokoleń). Polecam NoLogo Naomi Klein.

    Po trzecie gdyby wszyscy ci mniej zamożni się dogadali i zmusili wszystkich bogatych do tego że w każdej restauracji się płaci tyle samo a nie ma takich specjalnych gdzie bogaci nie płacą prawie wcale, a wystarczy tylko że tam siedzą to nie mieli by wyjścia i by tak nie podskakiwali.

    Po czwarte dlaczego biedni dają się tak skubać i to się nie zmieni? Bo zbyt wielu jest głupich ludzi i takich którzy wierzą w "amerykański sen", bo jak to powiedział George Carlin, że trzeba mocno spać żeby dać się tak wy...ć.

    Dlatego każdemu kto ma trochę ponadprzeciętną ilość oleju w głowie pozostaje bierne przyglądanie się temu syfowi. I jak bogaci zaczną płacić godziwe wynagrodzenie, to wtedy to opowiadanie będzie miało jakiś głębszy sens... albo i nie, bo wtedy reszta będzie uczciwie zarabiać i będzie mogła ponieść większe koszty obiadu.

    OdpowiedzUsuń
  2. @quot

    Bajki to opowiada Naomi Klein np. w doktrynie szoku. Ludzie się naczytają tych natchnionych pierdół a potem wielce oświeceni wypisują bzdety o uciemiężeniu ciemnego ludu wykorzystywanego przez bogatych cwaniaków powodowanych chciwością, która oczywiście "ciemnemu ludowi" nie przeszkadza dopóki jest syty!

    OdpowiedzUsuń