Najlepsze Blogi

sobota, 22 października 2011

Jeszcze jedna analiza katastrofy smoleńskiej

Samochód + drzewo

Na pewno nie raz byliście świadkami wypadku (ja byłem uczestnikiem) w którym samochód uderza w drzewo. Nie rozpisując się za wiele to przy uderzeniu samochodu z prędkością 100 km/h szanse przeżycia pasażerów maleją niemal do zera. Rozpędzone do tej prędkości auto średniej wielkości to pewno gdzieś około 50 ton przyłożone w drzewo punktowo (może jakiś specjalista od mechaniki się wypowie co do masy itp) Co się dzieje z samochodem po takim uderzeniu to wiadomo, co z pasażerami to również wiadomo. A co się dzieje z drzewem? A stoi sobie dalej, obdarte z kory co najwyżej.


Budowa samolotu

Teraz kwestia samolotu. Jeśli uważacie, że samolot to jest takie nieprawdopodobnie masywne urządzenie w którym wszystko wyłożone jest żelazem, to się mylicie. W samolocie jego masa jest rzeczą najważniejszą ponieważ w tym urządzeniu latającym liczy się stosunek masy do ciągu silników. Nie może być za ciężki bo nie poleci (tak na chłopski rozum) albo poleci ale nie tak jakbyśmy sobie tego życzyli. Cóż więc się robi? A konstruując samolot dba się maksymalnie o jego masę, używając nawet odpowiedniego okablowania wnętrza, bo długość kabli na pokładzie samolotu (kilka kilometrów) znacząco wypływa na jego masę a co za tym idzie na osiągi.
Samolot jest więc konstruowany na zasadzie kratownicy. Mówiąc inaczej nie buduje się masztu z 3 całych kawałków żelaza, ale konstruuje kratownicę, która ma dokładnie te same właściwości dla tego masztu jak postawienie go z całego kawałka żelastwa. Oczywiście nie muszę dodawać, że kratownica to oszczędność materiału a więc opłacalność itd. Z resztą inżynierowie wiedzą o co chodzi, bo kratownica to I rok studiów z mechaniki się kłania.
Tak więc samolot jest czymś na kształt kratownicy, ale ładnie obłożonej laminatem i innymi lekkimi materiałami. Od głowy pasażera na zewnątrz samolotu znajduje się odległość najwyżej metra co jest porównywalne z odległością głowy pasażera wewnątrz samochodu. Jest tylko jeden problem - samolot nie ma kontrolowanych stref zgniotu, poduszek powietrznych i takiej ilości blachy i innego żelastwa przypadającej na pasażera w samochodzie. Tak więc samochód zapewnia pasażerowi o wiele większe szanse przeżycia niż wnętrze samolotu - jeśliby porównywać takie samo uderzenie w drzewo.

Wypadek + przeciążenia + masa

Jak wspomniałem w pkt. 1 samochód uderzający w drzewo z prędkością 100 km/h przypomina raczej kartkę papieru zmiętą przed wrzuceniem do kosza. Jak wyglądał samolot Prezydencki – cóż, niewiele lepiej. Dlaczego tak wyglądał? No ktoś powie – ponieważ się rozbił o ziemię. Barwo! Tylko ten samolot nie tyle się rozbił, co został POSZATKOWANY przez drzewa które powalił spadając na ziemię. Może te drzewa to nie były pokaźne dęby, ale wystarczyło, aby wykosić kilkadziesiąt sztuk. Wyobraźmy sobie teraz jakie siły wobec tego musiały oddziaływać na miejscu katastrofy! Te drzewa kroiły ten samolot jak masło a mimo tego i tak zostały ścięte.

Reasumując – drzewa w miejscu katastrofy działają jak sieczkarnia, dlatego ciała wszystkich pasażerów, którzy są chronieni w samolocie gorzej niż w samochodzie, zostały tak zmasakrowane i nikt nie miał szans przeżycia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz